2 listopada 2016

Prolog

18 kwietnia 2014

Aga usiłowała czytać książkę, gdy twarz matki pojawiła jej się przed oczami. Dosłownie. Najwyraźniej próbowała coś przekazać własnej córce, ale muzyka w słuchawkach skutecznie uniemożliwiała komunikację. Dziewczyna z rozbawieniem obserwowała swoją rodzicielkę, która niezwykle zażarcie gestykulowała. Z każdym ruchem jej sukienka podciągała się o 5 cm. Aga, nie chcąc podziwiać majtek prawie czterdziestoletniej kobiety, ściągnęła słuchawki i spojrzała na nią z pytającym wyrazem twarzy.
-Aguś, kochanie, czy Ty naprawdę tak chcesz spędzić swoje 19 urodziny?- zapytała zrozpaczonym tonem.
-Jak już wspominałam, to jest najbardziej satysfakcjonujący mnie sposób na spędzenie moich urodzin.
-Ale dlaczego?!
-Bo tak mi się podoba!
-Boże, gdzie popełniłam błąd?- Aga przewróciła oczami. Przyzwyczaiła się już do wielkich dramatów, które odstawiała jej matka. Taka po prostu była i już. Przez wiele lat zastanawiała się czemu nie może mieć normalnej matki, z którą można by było normalnie porozmawiać.
-Przykro mi, że wolę się uczyć do egzaminu, niż szlajać się po imprezach.
-Kiedy ja byłam w Twoim wieku...- zaczęła kobieta rozmarzonym tonem.
-O ile się nie mylę, to byłaś już ze mną w ciąży, także nie dziw się, że nie chcę iść w Twoje ślady...
-Wiecznie chodziłam na imprezy- kontynuowała, kompletnie ignorując swoją córkę- bawiłam się, korzystałam z życia... Ty też powinnaś.
-Nie rozumiem czemu robisz z tego taką wielką sprawę. Dzień jak co dzień. Nic specjalnego. Przecież urodziny mam co rok.
-Coraz częściej zastanawiam się nad tym, czy przypadkiem Cię nie podmienili w szpitalu- oburzyła się pani Natalia. Auć, trochę zabolało, ale Aga nie dała po sobie niczego poznać.
-No popatrz, czyli jednak mamy ze sobą coś wspólnego- odparła Aga obojętnym tonem. Sięgnęła po książkę i wróciła do czytania. Trzaśnięcie drzwiami poinformowało ją o wyjściu jej matki.
Aga rozłożyła się wygodniej na łóżku i poświęciła się lekturze. Rozmowa z rodzicielką lekko wytrąciła ją z równowagi, ale zdawała sobie sprawę, że przynajmniej dzisiaj, matka odpuściła.

Spokój nie trwał długo. Po niecałej godzinie do jej pokoju wpadła Carla.
-Ciao bella- przywitała się Carla.
-Co Ty tu robisz?- zapytała zdziwiona Aga.
-Jak to co? Zabieram Cię na miasto- odparła szybko.
-Nie chcę iść na miasto.
-To mnie akurat najmniej w tym momencie obchodzi- oznajmiła, podchodząc do szafy- dziewczyno, są Twoje urodziny, nie możesz ich spędzić na...- rozejrzała się po pokoju, próbując odgadnąć, co jej koleżanka robiła, zanim ona się pojawiła- czytaniu książki- dodała z niechęcią.
-Niestety, niektórzy nie wyglądają tak jak Ty i muszą się uczyć- powiedziała niezbyt przyjaznym tonem. Carla tylko wzruszyła ramionami i wróciła do grzebania w szafie. Po chwili wyciągnęła z szafy trzy sukienki i rzuciła je w stronę Agi.
-Przymierz- rozkazała tonem nieznoszącym sprzeciwu. Z każdą kolejną sukienką jej entuzjazm się zmniejszał.
-Nie mam się w co ubrać- zauważyła z udawanym przerażeniem- chyba nici z naszego wypadu...
-Chciałabyś- odparła i wpadła na genialny pomysł- pani Natalio!- zawołała.
-O nie, tylko nie matka...
-Wołałaś mnie kochana?- zapytała wpadając do pokoju.
-Tak, mamy tu problem.
-O co chodzi?
-Aga nie ma żadnej sukienki, w której mogłaby pokazać się publicznie.
-To niemożliwe!- teatralnym gestem złapała się za serce.
-Może pani jej coś pożyczy, bo nie mamy czasu, żeby iść do mnie- zaproponowała Włoszka.
-Oczywiście, chodźcie za mną.
Garderoba pani Natalii składała się z samych sukienek, które przyprawiłyby o rumieńce niejedną dwudziestolatkę, ale jej to nie przeszkadzało. Pani Natalia miała 38 lat, a wyglądała na 25. Piękna, wysoka blondynka z nogami do nieba. W głębi duszy Aga ubolewała nad tym, że w niczym jej nie przypomina, ale nigdy nikomu się do tego nie przyznała. Życie w cieniu własnej rodzicielki może podkopać samoocenę, zwłaszcza jeżeli w całości podało się na ojca.
-Ta będzie idealna- powiedziała Carla, a Agę, na widok odzienia, ogarnęło przerażenie.

2 godziny później

-Wyglądam strasznie- powiedziała po raz kolejny Aga, obciągając sukienkę, a raczej bluzkę, którą ktoś pomylił z sukienką. -Wyglądasz świetnie- odparła Carla, podając jej drinka- napij się to poczujesz się lepiej. -Nie sądzę- mruknęła cicho, tak, że dziewczyna jej nie usłyszała. Z resztą nie musiała się specjalnie starać. Muzyka była tak głośna i przytłaczająca, że rozmowy nie były wskazane. -Zostaw tę sukienkę w spokoju! -Dobra, dobra. -Chodź zatańczymy- zawołała Włoszka i zaciągnęła Agę na parkiet. Alkohol szybko uderzył im do głowy i zabawa sie rozpoczęła.
-Patrz!- Carla szturchnęła Agę tak mocno, że gdyby dziewczyna nie przytrzymała się stolika spadłaby z niemiłosiernie wysokiego krzesła. A może to skutek uboczny wypitych drinków? -Auu, pogięło Cię?- wybełkotała Aga, masując bok. Była już nieźle wstawiona. -Ale wielcy- powiedziała spostrzegawczo, a jej usta ukształtowały się w literę ''O''. Aga podążyła za spojrzeniem przyjaciółki i zobaczyła grupkę niewiele starszych od nich chłopaków, którzy stali po drugiej stronie sali i zaczepiali każdą dziewczynę, która się napatoczyła. Rzeczywiście byli wielcy i nawet przystojni. Zwłaszcza jeden z nich i gdy Aga wreszcie go ujrzała, poczuła dziwne uczucie w żołądku. Był wysoki, jak reszta, miał brązowe włosy i zniewalający uśmiech. Tak się biedna zapatrzyła, że straciła czujność i tym razem, z głośnym huknięciem, wylądowała na podłodze. Czas jakby się zatrzymał, wszyscy patrzyli na nią, jedni z rozbawieniem, inni z politowaniem, ale Aga nie poczuła ani krzty wstydu. Była na to zwyczajnie za pijana. -Pomóż mi wstać!- zawołała do Carli, a ta zamiast wyciągnąć pomocną dłoń, starała się zachować równowagę. Było to trudne, bo po pierwsze miała bardzo wysokie szpilki, którym nie sprzyja alkohol, a po drugie prawie leżała na ziemi ze śmiechu.
-Bardzo śmieszne- stwierdziła zrezygnowana Aga. Zaczęła się rozglądać za czymś, czego mogła się podtrzymać, ale wokół siebie widziała tylko krzesła wyglądające na niestabilne.
-Hej, kolego!- Carla zwróciła się do jakiegoś przechodnia- mógłbyś pomóc mojej przyjaciółce, bo...- niepohamowany wybuch śmiechu- spadła z krzesła... -Nie rozumiem- odparł po angielsku posiadacz głębokiego głosu, od którego włosy stawały dęba, a libido wskakiwało na najwyższy level. Dziewczyna przetłumaczyła chłopakowi prośbę na język ojczysty, a on wspaniałomyślnie się zgodził. Tylko jedna osoba nie była zadowolona, oczywiście Aga, gdyż okazało się, że jej wybawicielem jest wcześniej zauważony grecki bóg o brązowych włosach i pięknych orzechowych oczach, które teraz przeszywały ją na wskroś. Dokonał szybkich oględzin i stwierdziwszy, że nie doznała żadnych obrażeń, zwrócił się do Carli. -Jestem Aaron- przedstawił się. -Carla- odparła z uwodzicielskim uśmiechem. Mimo tego, iż po ataku śmiechu miała rozmazany makijaż, wciąż była piękna. Typowa włoska uroda, której nikt się nie oprze, a Adze na pocieszenie został kolega chłopaka, równie wysoki, lecz nie tak przystojny- Sam.

2 komentarze: